środa, 23 lipca 2014

Od Miley

Kiedy dostałam zaproszenie do Hogwartu bardzo się ucieszyłam. Moi za to rodzice byli zszokowani. Oni raczej nie wierzyli w magię, z resztą ja trochę też. Cieszyłam się, bo okazało się, że miałam jednak rację. Lecz czy chciałam iść do Hogwartu? Zawsze marzyłam o tym, żeby zostać aktorką. Miałam pieniądze, dobre nazwisko, które znała duża część świata. Podobno posiadam zdolności aktorskie, ale magiczne niestety też. Po tych przemyśleniach wcale nie chciałam skończyć, jako czarodziejka. Oczywiście, pasjonowała mnie magia, ale też nauka. Tak, nauka. Kosmici, kosmos, planety, laboratoria, choroby, leki – ogólnie nowoczesność.
Uznałam, że dołączę do szkoły magii tylko na próbę. Spróbuję ją skończyć, a potem będę spełniać swoje marzenia.
Właśnie, wraz z rodzicami, szłam ulicą Pokątną. Trochę zajęło nam dotarcie tam, lecz udało się. Wchodziliśmy do wielu różnych sklepów i kupowaliśmy potrzebne mi rzeczy. Po drodze do kupienia różdżki wpadł na mnie kocurek. Była to ona. Od zawsze kochałam koty i gryzonie, więc postanowiłam ją zatrzymać i wziąć ze sobą do Hogwartu. Postanowiłam dać jej na imię Regina. Okazało się, że to kot brytyjski, co ucieszyło mnie jeszcze bardziej. Uwielbiałam tę rasę.
Poszliśmy dalej, a Regina położyła mi się na rękach. Była młodziutka. Gdy dotarłam do sklepu z różdżkami, ujrzałam wychodzącą, zadowoloną z siebie dziewczynę. Po chwili zapomniałam o niej, ponieważ byłam bardzo zaintrygowana wyborem różdżki. Podszedł do mnie pan Olivander i zaczęliśmy przymierzać. Ciężko było się przyznać, ale gdy tylko jakaś różdżka dotknęła mej dłoni, pojawiał się wokół niej czarny piekący dym. Sprzedawca wydawał się mną bardzo zaciekawiony a ja nie wiedziałam, o co chodzi. W pewnym momencie poczułam jakby coś lub ktoś wszedł do mojego mózgu i zaczął mną kierować. Bezwiednie podeszłam do jednego z pudełek i wyciągnęłam stamtąd pewną różdżkę. Moje ciało musiało wyglądać dziwnie, ponieważ wszyscy zaczęli się na mnie gapić. Gdy dotknęłam przedmiotu to coś mnie puściło. Miałam już własną wolę. Olivander bez słowa zapakował ją i odszedł na zaplecze. Bałam się o cokolwiek zapytać, więc sztywna wyszłam ze sklepu.
No i wpadłam na tamtą dziewczynę.
- Przepraszam… - wydukałam. Nie za bardzo lubiłam przepraszać, ale sytuacja tego wymagała.

(Efira?)

4 komentarze:

  1. Czekaj... Jak jej rodzice mogli się zdziwić, skoro w karcie postaci jest wpisana czysta krew? o_O

    //Q

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadanie chyba starszej wersji, jak przypuszczam... Początkowo był mugol, ale koniecznie miał być Slytherin, więc zmieniła.

      Usuń
    2. Już wynalazłam w karcie, że rodzicie nie wwiedzieli, że są czarodziejami :p I dowiedzieli się, gdy ich córka dostała list z Hogwartu.

      //Q

      Usuń