Ta cała historia wydawała mi się być lekko naciągana. To zbyt perfekcyjne, prawda?
- Nasz ojciec jest wiecznie niedocenionym artystą w świecie mugoli - zaczęła niepewnie Lucy patrząc na Miley.
Chyba bała się, że ona ja wyśmieje.
- A matka? - zapytała dziewczyna odgarniając sobie kręcone włosy z twarzy.
- Jest medyczką w św. Mungu - odparłam - Jest z domu Lestrange.
Normalny czarodziej pewnie wzdrygnął by się słysząc, że wujem jego nowej znajomej jest Rudolphus Lestrnage, a ciotką jego urocza żona, Bellatrix, jednak na Miley nie zrobiło to wrażenia -w końcu skąd mogła wiedzieć, kim oni są, skoro jej rodzice nigdy nie opowiadali jej o magii i czarodziejach.
- Kojarzysz, kim jest jej brat? - zapytałam.
- Nie, moi rodzice wychowywali mnie zupełnie bez magii.
- Siedzi w Azkabanie - wtrąciła moja siostra.
- Co to? - Miley cale nie wyglądała na zdegustowaną, a raczej zaciekawioną.
- Więzienie czarodziejów - usłyszałyśmy z tyłu chłodny głos mojej matki - Kota zostawiłyście u Ollivandera, macie szczęście, że nie uciekła.
<Miley?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz