sobota, 2 sierpnia 2014

Od Piper -c.d. Alaine

- Jasne. Chyba już załapałam o co cho -powiedziałam
Dziewczyna zaczęła tasować karty po czym zaczęła nam rozdawać. Gdy już nam wyłożyła karty zaczęłyśmy je błyskawicznie parować. Znaczy ja trochę wolniej ale co się dziwić skoro ja grałam w to do jasnej anielki pierwszy raz. W końcu Aluś wygrała a ręku trzymała ostatnią dwóję ja po sekundzie też ją miałam. Zaśmiałyśmy się. Pierwsza gra i nic nie wybuchło. Wyciągnęłam z kieszeni mój przenośny odtwarzać muzyki. Włączyłam muzykę.Nie byłam co miałam na tej kasecie bo tato zamówił mi mix moich ulubionych. Wzięłam jedną słuchawkę do ucha a drugą podałam Ali.
-I'm on the highway to hell.On the highway to hell. Highway to hell. I'm on the highway to hell -zaczęłam śpiewać a dziewczyna podniosła brew. -Piosenka moich rodziców. Uwielbiam ją!
Zaczęłam przewijać piosenki. Dziewczyna coraz to mocniej marszczyła brwi ale w końcu ją znalazłam.Była to piosenka Eurythmics która nosiła tytuł Sweet Dreams. Dziewczyna tym razem zmarszczyła nos. No nie dogodzę jej! Po niej włączyłam jej piosenkę Guns N' Roses. Żadnej poprawy. W końcu włączyłam ostatnią piosenkę przed klasyką. I zaczęłam ją nucić pod nosem. Na ustach Alusi odnalazł się uśmiech.
-Don't worry, be happy -zaśpiewałyśmy razem. Zaczęłyśmy się śmiać w niebo głosy. -To teraz ciacha!
Aluś podała ciacha a wzięłam jedno i spróbowałam. Było... BOSKIE! Nie mogłam zjeść tylko jednego więc zaczęłam się nimi prawie że opychać. Był to wyścig za ciachami. Gdyż bardzo szybko opróżniłam połowę talerza. Dziewczyna także się wzięła za ciacha i wtedy ktoś zapukał w drzwi. Wysoki mężczyzna wszedł do pokoju dziewczyny. Jego twarz była surowa ale w oczach kryła się troska.
- Tato -Ala prawie się zakrztusiła ciastkiem.-Wróciłeś wcześniej? Przedstawiam ci moją nową przyjaciółkę Piper. Jej rodzina ma czarodziei żeby nie było.
-Ale czy ja się pytałem jak ma na imię ?-spytał dość chłodno po czym dodał -A uściskać ojca po pracy nie łaska Alaine? Więc jakie jest pełnie twoje imię panno?
- Piper McAdams. Jestem córką Caroline Loony. -zagrałam moją jedyną kartą. Miałam nadzieje że nie zauważy nieczystości krwi u mnie.
- McAdams nie znam takiej rodziny czarodziei ale rodzinę Loony znam -powiedział -Twoja matka zna mnie i moją żonę ale przecież obydwoje pracujemy w ministerstwie czyż nie?
- Nie dziwię się że nie zna pan rodziny McAdams -powiedziałam a Ala otworzyła szeroko oczy i zaczęła energicznie zaprzeczać głową. Krzycząc bezgłośnie "NIE!" -Mój ojciec jest mugolem, Czirokezem a ja jestem pół krwi jednak, jestem wychowywana na czarodziejkę od urodzenia. Dlatego jeśli nie będzie chciał żebym się spotykała z pana córką a moją przyjaciółką to przepraszam ale to już się nazywa ...
- Pip NIE! -krzyknęła Ala a jej ojciec zmroził ją wzrokiem.
- Jak się nazywa panienko McAdams? -wysyczał przez zaciśnięte zęby. Odwróciłam oczy powinnam być pokorna w końcu nie byłam u siebie - Chciałaś powiedzieć rasizm? Wolę żeby moja córka zadawała się z osobami takimi jak ona a nie z pół krwi czy ,trzymają ją Boże w opiece mugolakami. Widać że to nie jest koleżeństwo. Koleżanka pokornie by nic nie mówiła, skłamała by bądź odeszła zostawiając moją córkę. Ty się przyznałaś i jeszcze mi postawiłaś co jest bezczelne z twojej strony gdyż nie jesteś u siebie.
<Alaine jak się to potoczy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz