- Skoczę po książki, a ty idź kupić różdżkę, dobrze?- spytała ciotka,
gdy już znaleźliśmy się na Pokątnej. Jakby od niechcenia skinąłem głową i
ruszyłem w stronę tłumu. Pełno tu było dziewczyn i chłopaków w moim
wieku. Latali od sklepu do sklepu, a na ich twarzach widać było radość.
No tak, normalnie mało kto cieszyłby się z pójścia do szkoły. Ale
Hogwart...Hogwart to spełnienie marzeń każdego dzieciaka.
Po jakimś czasie trafiłem do sklepu z szyldem "Olivander". Powoli
otworzyłem drzwi, nie chcąc robić hałasu, one jednak jakby na przekór
musiały zaskrzypieć. Kiedy wszedłem do środka zobaczyłem wysokie półki,
na których piętrzyły się pudełka, w których zapewne były różdżki. Czułem
ich moc.
- Czego szukasz, chłopcze?- spytał starszy mężczyzna, który pojawił się
znikąd. Uśmiechnął się dobrodusznie i, zanim zdążyłem odpowiedzieć,
odwrócił się i zaczął szperać po półkach. W końcu wyciągnął jedno i
podał mi je.
- 11 cali, wierzba, włókno ze smoczego serca- powiedział, gdy wyjmowałem
różdżkę. Spojrzałem na nią, po czym wziąłem ją w lewą rękę i machnąłem
lekko. W tym samym momencie wszystkie lampy w sklepie pękły z głośnym
trzaskiem. Szkło gruchnęło o ziemię.
- Widzę, że niezbyt cię polubiła- usłyszałem głos za sobą. Obróciłem się
i zobaczyłem szczupłą blondynkę o niebieskich oczach i jasnej cerze.
Wzruszyłem ramionami, odkładając różdżkę.
- Najwyraźniej nie jestem w jej typie. Pewnie woli brunetów- odparłem.
Moją uwagę przykuło niewielkie, ciemnozielone pudełko, leżące nieopodal.
Sięgnąłem po nie ręką i otworzyłem. Wyciągnąłem ją i obróciłem w
rękach. Po chwili zastanowienia delikatnie machnąłem. Z końca różdżki
wytrysnęły zielone iskierki, które później zamieniły się w motyle.
Uśmiechnąłem się, zadowolony.
- Dziesięć i trzy czwarte cala, cis, włos z ogona testrala. Doskonały wybór- powiedział Olivander.
- A myślałam, że pomęczysz się troszkę dłużej- odezwała się dziewczyna. Zapłaciłem za różdżkę i skierowałem się w jej stronę.
- Przykro mi, że zawiodłem twoje oczekiwania- odpowiedziałem, a po
chwili zastanowienia, dodałem.- Zjadłbym coś. Moja ciotka tak się
spieszyła, że nie pozwoliła mi nawet śniadania zjeść. Pójdziesz ze mną?
<Alaine?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz